Kauzalgia asymbolia bólu

Ból bez cierpienia

Nikola Grahek w swojej książce pt. „Czuć ból i być w bólu” (ang. Feeling Pain and Being in Pain) zauważa, że możliwość czucia bólu kiedy ciało narażone jest na niebezpieczeństwo uszkodzenia to jeden z najwspanialszych darów natury. Mimo to, przyjęcia tego daru większość z osób zdolnych do jego odczuwania grzecznie by odmówiła. Ból większości z nas kojarzy się z czymś nieprzyjemnym i rzeczywiście trudno się temu dziwić. Jest to przy tym zjawisko niezwykle ciekawe i wcale nie tak proste jakbyśmy chcieli uważać. Jeżeli ciekawi cię, czy może występować ból bez cierpienia, a cierpienie bez bólu zapraszam do dalszej lektury.

  1. Ból bez cierpienia – funkcje bólu.

Ból alarmuje nas nie tylko wówczas gdy doszło już do uszkodzenia ciała, ale także wtedy, gdy ma do niego dojść. System wczesnego ostrzegania odpowiada na przykład na temperaturę nieco poniżej 48 stopni Celsjusza, podczas gdy temperatura niewiele wyższa prowadzi już do uszkodzenia nerwów. Jesteśmy również ostrzegani przez ból tuż przed tym, gdy igła lub kolec naruszy ciągłość skóry. Trzeba przyznać, że to bardzo użyteczne – pozwala uniknąć wielu urazów, które mogłyby się długo goić oraz narazić organizm na infekcje.

Kiedy ból pojawia się w następstwie urazu jego zadaniem jest zapobieganie pogłębianiu się uszkodzenia. O ile w sytuacjach, w których odniesiono rany lub doszło do złamań oszczędzanie uszkodzonej części ciała jest raczej dobrym pomysłem, o tyle w wielu innych urazach nie jest to dobra droga. To zagadnienie wymaga jednak osobnego artykułu, może Marcin pokusi się o napisanie go.

  1. Kiedy cierpienie pojawia się bez uszkodzenia – kauzalgia

Kauzalgia to schorzenie objawiające się przewlekłym bólem, którego przyczyny nie są do końca poznane. Wydaje się, że pojawienie się kauzalgii może mieć związek z głębokim uszkodzeniem, które oprócz tkanek miękkich dotyka głównych nerwów unerwiających kończynę. W konsekwencji uszkodzenia nerwów pojawia się ból, który wywoływany jest właściwie przez każdy bodziec niezależnie od nasilenia. W niektórych przypadkach ból kończyny może być wywołany na przykład przez płacz dziecka czy szelest gazety. Zdrowemu człowiekowi trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nieznośny, palący ból wywołany jest przez podmuch powietrza – dla chorych na kauzalgię to codzienność. Hoogenraad i wsp. 1994 ( za Grahek 2007) opisują innego pacjenta, który w następstwie uszkodzenia mózgu cierpiał na potężny ból ręki pojawiający się wtedy, gdy ktoś miał jej dotknąć. Kiedy pacjent widział, że ktoś zamierza dotknąć jego ręki bezwiednie odsuwał się, a jego kończynę zalewała fala bólu, co wyraźnie widać było po grymasie twarzy. Co ciekawe, efekt ten nie pojawiał się gdy pacjent miał zamknięte oczy lub gdy dotykał się sam. Ból był wywoływany wyłącznie przez specyficzny bodziec wzrokowy – kiedy do jego ręki coś się zbliżało. Schorzenie tego typu bardzo ciężko jest wyleczyć, bo ból pojawiający się w następstwie bodźca wzrokowego uczy układ nerwowy, że jest się czego bać. W efekcie neurony zalarmują ze zdwojoną siłą, gdy znowu będą stymulowane przez ten rodzaj bodźca. Odwrażliwianie w tej sytuacji na niewiele się zda, każda próba przyzwyczajenia pacjenta do nieszkodliwego bodźca wzrokowego skutkuje palącym bólem i utrwala niepożądaną reakcję.

  1. Ból bez cierpienia – asymbolia bólu

Ból jest bardzo złożonym doznaniem czuciowym, nie ogranicza się tylko do odczucia, wpływa również na emocje i zachowanie. Zwykle kiedy coś nas boli jesteśmy rozdrażnieni, smutni, źli lub wystraszeni, czasem przepełnia nas kilka emocji równocześnie. Zwykle też jesteśmy silnie zmotywowani do unikania bólu, więc zachowujemy się w określony sposób – cofamy zranioną dłoń, uciekamy, odnosimy się wrogo do osoby, która nas krzywdzi. W co trudno uwierzyć, medycynie znane są stany, w których pacjent odczuwa ból, ale jest mu to całkowicie obojętne. Ból jest pozbawiony swego komponentu emocjonalnego i motywacyjnego. Pacjenta owszem, boli, ale ma to gdzieś. Taki stan rzeczy może się pojawić np. po lobotomii – owianej złą sławą operacji neurochirurgicznej. Lobotomia polegała na bardzo rozległym uszkodzeniu płatów czołowych i ich połączeń ze wzgórzem. Można by   w dużym uproszczeniu powiedzieć, że skutkowało to oddzieleniem logicznego rozumu od emocji. Paul Brand opisuje pacjentkę, której próbowano ulżyć w ten sposób w ciężkim bólu waginalnym. Kobieta musiała już próbować wszystkiego i być w sporej desperacji skoro zgodziła się, na wywiercenie dziur po obu stronach czaszki i wprowadzenie do środka drutu, którym następnie oddzielono płaty czołowe od reszty mózgu. Po roku od operacji kobieta przyznała, że ból nadal jest obecny, ale już jej nie martwi. „Właściwie dalej mnie dręczy, ale nie przeszkadza mi to” miała wówczas powiedzieć. Jak to w ogóle możliwe?

Nikola Grahek opisuje zjawisko asymbolii – bólu bez cierpienia. Pacjenci doświadczający tego stanu, kiedy są badani trafnie lokalizują ból, prawidłowo opisują jego natężenie i rodzaj, ale zdają się nim kompletnie nie przejmować. Kiedy są poddawani testom uśmiechają się zachęcająco do neurologa, pomimo, że sprawia im bol, nie cofają badanej kończyny i nie wykazują żadnych oznak strachu czy niezadowolenia. Asymbolia jest możliwa do zdiagnozowania tylko wtedy, kiedy pacjent nie przejawia oznak otępienia czy splątania, a w jego historii choroby próżno szukać zaburzeń psychicznych. Precyzyjnie lokalizuje ból w swoim ciele jednak nie przejawia w związku z nim żadnych reakcji emocjonalnych i ruchowych. Wydaje się, że w powstaniu asymbolii może mieć udział uszkodzenie pewnych rejonów mózgu (takich jak np. wieczko czy wyspa).

Wnioski jakie płyną z badania pacjentów z uszkodzeniami mózgu są zwykle ciekawe i inspirujące. Aby ulżyć sobie w cierpieniu nie trzeba poddawać się drastycznym operacjom neurochirurgicznym (choć można wyobrazić sobie sytuacje, w których byłoby to wskazane). Wydaje się, że możemy znacząco obniżyć dyskomfort związany z bólem, jeśli zatroszczymy się o emocje. Psychologia dysponuje sporym arsenałem technik, które pomagają radzić sobie z emocjami. Relaksacja, hipnoza i psychoterapia mogą być zatem nieocenionymi sojusznikami w  walce z bólem.

Bibliografia:

Walsh K. Neuropsychologia kliniczna. Sopot 2016, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Wordliczek J. red. Leczenie bólu.  Warszawa 2017, Wydawnictwo Lekarskie PZWL

Grahek N. Feeling Pain and Being in Pain, Londyn 2007, Massachusetts Institute of Technology

3 komentarze

Skomentuj Hipnoporód krok po kroku | Medycyna Holistyczna Marcin Sitarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *