Ostatnimi czasy zaczęło mnie zastanawiać dlaczego na pytanie: „Kiedy zaczęły się problemy?” pacjenci wspominają, w najlepszym razie, o miesiącach, a czasem nawet o latach. Z reguły im dłużej odwleka się leczenie, tym trudniej powrócić do zdrowia. Każda dolegliwość na swój sposób adaptuje ciało, co wiąże się z nieprawidłowymi nawykami ruchowymi. Skutkiem tego jest np. ból w zupełnie innym rejonie niż pierwotny uraz. Dzisiaj opisuję czym jest uraz odwleczony w czasie i jak sobie z nim radzić.
Wydaje mi się, że taki stan rzeczy wynika z tego, że uraz kojarzy się z czymś nagłym, gwałtownym, i w rzeczywistości często tak bywa. Mam na myśli wszelkie kontuzje takie, jak na przykład skręcenia, złamania, czy inne urazy wiążące się z hospitalizacją. W tym przypadku sprawa wydaje się jasna – miało miejsce jakieś wydarzenie, po którym wyraźnie gorzej się czujemy, więc od razu szukamy pomocy. Fizjoterapia czy rehabilitacja nasuwa się nam sama na myśl, a dzięki jej zastosowaniu szybko wracamy do sprawności z przed wypadku.
Jednak nasze ciało pracuje cały czas. Nawet kiedy odpoczywamy działają na nas niewielkie siły fizyczne. W przypadku kiedy wykonujemy jakąś prace siły te rosną. Czasami uraz może prowokować jeden silny impuls np. gdy staramy się złapać upadający przedmiot, który okazuje się za ciężki. Mamy wówczas do czynienia z kontuzją, o której wspominałem wcześniej. Inną coraz częstszą sytuacją, jest “uraz rozłożony w czasie”. Mamy z nim do czynienia np. kiedy budzimy się po nocy na niewygodnym łóżku lub po całym dniu pracy w pozycji siedzącej przed komputerem.
Pozycja wymuszona jaką przyjmujemy np. w czasie pracy generuje przeciążenia. Niektóre struktury ciała odpoczywają natomiast inne muszą pracować ponad miarę. Możemy zasymilować taką sytuację przyjmując wojskową pozycję „spocznij”. Czujemy wtedy wyraźnie, jak tracimy równowagę balansu mięśniowego. Niektóre rejony ciała są napięte i dźwigają resztę która zdaje się być luźna. Podobne w skutkach jest też monotonne wykonywanie z pozoru błahej czynności. W myśl przysłowie, że kropla drąży skałę w końcu dochodzi do nadwyrężenia tkanek. Czynność jaką wykonujemy nie musi być celowa. Czasem jest to jakiś nieprawidłowy nawyk który w pierwszej chwili ma nam pomóc, a finalnie prowadzi do innych problemów. Efektem jest to, że beznadziejnie tkwimy w błędnym kole. Za przykład posłuży nam ból kolana. Aby nie prowokować bólu zaczynamy utykać, przez co druga noga jest bardziej obciążona, więc ból pojawia się w drugim kolanie. Aby temu zaradzić angażujemy nasz kręgosłup który też na skutek nowej sytuacji musi pracować intensywniej. W rezultacie bolą nas nie tylko nogi ale także plecy.
Już wcześniej wspominałem w artykule pt. ból dolnego odcinka kręgosłupa, że w dużej mierze bóle dolnego odcinka kręgosłupa spowodowane są przez mikrouszkodzenia mięśni. Źródłem takiego stanu rzeczy najczęściej nie jest aktywny wysiłek fizyczny. Ten rodzaj dolegliwości pojawia się najczęściej u osób, które siedzą kilkanaście godzin dziennie w pracy. Nie ma tam nagłych ruchów czy upadków, a przeciążenie wywołane postawą wymuszoną przez pracę przy komputerze.
Nie tylko ból pleców może być spowodowany przez przeciążenia. Łokieć tenisisty lub łokieć golfisty, ostroga piętowa, ból kolana, uszkodzenie stożka rotatorów w barku, kłucie między łopatkami, niektóre bóle głowy, rwa kulszowa, nieprzyjemne promieniowanie i drętwienie rąk – to tylko niektóre z dolegliwości, których przyczyną może być przeciążenie układu mięśniowo-szkieletowego. Z racji tego, że nie jesteśmy w stanie powiązać problemu z nagłym urazem, myślimy „Sam się pojawił to sam przejdzie”. Tymczasem nasza reakcja, podobnie jak przypadku nagłej kontuzji powinna być szybka, aby uchronić się przed kolejnymi dolegliwościami.
[…] Zobacz też uraz odwleczony w czasie! […]